Przejdź do głównej zawartości

Boskie brownie z żurawiną

Nie piekłam w swoim życiu miliona brownie, ale to jest najwspanialsze jakie do tej pory wyszło z moich rąk, i mojego piekarnika. Nie ocieka tłuszczem, ma chrupiącą skórkę i jest lekko wilgotne w środku a dodatek suszonej żurawiny świetnie podkreśla smak czekolady. Zachęcam!



Składniki na kwadratową blaszkę o krawędzi 20 cm:
100 g pokrojonego w kostkę masła
200 g czekolady (może być gorzka, w UK to czekolada Bournville, która mi przypomina smak czekolady deserowej)
4 średnie jajka
190 g cukru (w oryginalnym przepisie 250 g)
100 g mąki
1 łyżeczka proszku do pieczenia
30 g kakao bez dodatku cukru
80 g suszonej żurawiny
100 g orzechów włoskich



Piekarnik ustaw na 180 stopni, blaszkę posmaruj masłem i wyłóż papierem do pieczenia.
Czekoladę i masło rozpuść w kąpieli wodnej, odstaw do przestudzenia. W międzyczasie ubij dobrze jajka z cukrem (tak żeby było widać ślad po widełkach miksera). Gdy masa czekoladowa wystygnie, dodaj ją do jajek i delikatnie wymieszaj łyżką. Następnie dodaj wymieszane i przesiane - mąkę, kakao i proszek do pieczenia i ponownie delikatnie ale dokładnie wymieszaj wszystko łyżką, na koniec dodaj żurawinę i orzechy. Piecz przez 25 - 30 minut. Smacznego!
PS.Ostatnio ogarnął mnie szał Instagramowy, więc wszystkie zdjęcia wykonane są telefonem, obiecuję się poprawić i znów sięgnąć po aparat!



Przepis pochodzi z książki "How To Bake" Paula Hollywood.

Komentarze

  1. wierzę że jest boskie, wierze! :)
    pozdrawiam ciepło,
    Szana
    www.gastronomygo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. czekolada i żurawina *.* mam ochotę na kawałek!

    OdpowiedzUsuń
  3. O mamo, jaki cudny pomysł z tym wzorkiem z koronki!
    Na pewno wykorzystam, dzięki wielkie:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Musi być boskie,bo bosko wygląda!

    OdpowiedzUsuń
  5. Wapaniałe ciacho, piękne zdjęcia!

    OdpowiedzUsuń
  6. Och!!!! Pinuje i robię w weekend.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Mój ulubiony chleb na zakwasie - pain au levain.

Chleb na zakwasie stał się dla wielu ludzi niejako wybawieniem, chrupiącą dobrocią odwracającą naszą uwagę od stresu związanego z tym, co dzieje się na świecie. Dla mnie jest poczuciem bezpieczeństwa, wielką zagadką, którą codziennie rozumiem coraz lepiej, reprezentacją wszystkiego dobrego, co dzieje się w tym czasie, przypomnieniem tego, co ważne. Bo oprócz mąki (która jest teraz towarem luksusowym) ten chleb potrzebuje czasu i miłości (które były towarem luksusowym przed epidemią, kiedy nikt czasu na miłość i cierpliwość nie miał). Kilka dni temu przyłączyłam się do Sourgough Club prowadzonego przez cudowną Vanessę Kimbell i codziennie rozumiem zakwas coraz lepiej, a w moim ciepłym schowku powstaje właśnie najlepszy zakwas, jaki do tej pory zrobiłam, widzę to już teraz. Chętnie podzielę się swoją zdobytą wiedzą, kiedy sama nabędę więcej doświadczenia, póki co przedstawiam wam mój (póki co) ulubiony przepis na chleb, który piekę co drugi dzień. Moim zdaniem jest przepyszny i w smak

Szybki placek z malinami

To ciasto jest wszystkim, czego potrzebujecie w letni, burzowy wieczór przy herbacie. Dzięki zmielonym migdałom jest odrobinę kruche, lekkie, bardzo smaczne i szalenie proste (i w wykonaniu i w swojej postaci).   Jest raczej niskie, jeśli miałoby wam to przeszkadzać, upieczcie je w blaszce o mniejszej średnicy (wg przepisu 23 cm, można spróbować w 20 cm). Składniki: 150 g mąki pszennej wymieszanej z 1 łyżeczką proszku do pieczenia 150 g miękkiego masła 150 g cukru 150 g mielonych migdałów 2 duże, roztrzepane jajka 150 g malin  cukier puder do posypania Wykonanie: Przygotuj blaszkę do pieczenia o średnicy 23 cm i nagrzej piekarnik do 180 stopni. Do dużej misy wsyp mąkę, masło, cukier, migdały i jajka, utrzyj wszystko mikserem razem na jasną i puszystą masę. Całość przełóż do tortownicy, w ciasto powciskaj maliny. Piecz przez 45 - 60 minut (po 45 minutach sprawdź patyczkiem, czy ciasto jest upieczone, gdyby się przypiekało od góry, przykryj papierem do pieczenia)

Pączki na zakwasie czyli zrób sobie latem karnawał.

Nigdy w życiu nie robiłam pączków, nawet nie zabierałam się za ich przygotowywanie. Nie dlatego, że ich nie lubię, domowe pączki kojarzyły mi się z ciemnymi, tłustymi, smażonymi bułkami drożdżowymi nadziewanymi dżemem. Nie jadłam nigdy dobrego domowego pączka. Lekkiego, nietłustego, nieciężkiego. Całkiem niedawno, w szaleństwie mojej zakwasowej przygody, natknęłam się na przepis poniżej i zakochałam się w efektach od pierwszego kęsa. Pączki są lekkie, nie ociekają tłuszczem, a co najlepsze - można je zjeść z czym się chce. Polecam bardzo. I nich nie zraża cię fakt, że robi się je dwa dni, bo naprawdę warto, a na dobre rzeczy w życiu trzeba czekać i już :). Składaniki: 250 g mąki typ 450 250 g mąki typ 750 90 g letniej wody 10 g soli 100 g cukru 190 g jajek (mniej więcej 3 duże jajka) 100 g masła (pokrojonego na kawałki, lekko miękkiego) 200 g zaczynu (50 g aktywnego zakwasu+75 g mąki pszennej+75 wody) przygotowanego 5 godzin wcześniej W misie miksera wymieszaj ze sobą wszystkie składni