Nie byłam tego świadoma, ale zazwyczaj tak niewiele trzeba, żeby zrobić coś fajnego i pożytecznego. Kilka tygodni temu rzuciłam hasło "zorganizujmy kiermasz charytatywny" i słowo stało się ciastem, a raczej dziesiątką ciast, babeczek i tym podobnych. Wszystkie dzieła zostały upieczone przez moje koleżanki z pracy, nie podejrzewałam, że tyle mamy uzdolnionych pań! W zeszłym tygodniu miałam przyjemność wszystkie te wypieki, wraz z moją "wspólniczką" sprzedawać w moim miejscu pracy. Nie zebrałyśmy może bajońskiej kwoty, ale w kilka godzin udało nam się zgromadzić 150 funtów, co jest całkiem fajnym wynikiem przy cenie ciastka 50 pensów, sprzedałyśmy ponad 300 kawałków!
Nie będę ukrywać, że największą radość sprawił mi fakt, że moja polska szarlotka wyprzedała się jako pierwsza:).
A teraz wybaczcie, spam zdjęciowy!
Największą sensację wzbudzało ciasto (dzieło sztuki małe) wykonane przez znajomego cukiernika, niestety nikt się tę poduchę nie bił, a my nie miałyśmy serca, żeby ją pokroić, ostatecznie sprzedała się w całości.
Typowo brytyjskia, malutka i urokliwa Victoria Sandwich:
Cały stół z nielotu nieptaka:
Szarlotka (przepis z książki Ciasta, ciastka i takie tam)
Piękne babeczki:
Upiekłam też drożdżowe buły z truskawkami i kruszonką (chciałam, żeby było polsko!)
Zachęcam gorąco wszystkich do takich akcji, nie wiem czy to takie łatwe w Polsce, mam nadzieję, że nie trzeba spełniać niewiadomojakichwymagańsanepidu:) ale warto spróbować.
szarlotka rządzi :D
OdpowiedzUsuńwszystkie wypieki pięknie się prezentują!
Pozdraiwam! ;)