Przejdź do głównej zawartości

Batoniki pełne dobroci.

Styczeń to miesiąc postanowień, treningów, wyrzeczeń i ciężkiej pracy. Podobno niektórym strasznie się dłuży, podobnie jak listopad. Dla mnie styczeń  nie różni się niczym od innych miesięcy, traktuję go tak samo i on traktuje na równi mnie. Nie stawiam przed sobą wielkim wyzwań ani nie składam obietnic, które później będą mi ciążyć na sumieniu. Żyję normalnie, nie rusza mnie "Blue Monday". Ale gdyby dla was to był ciężki miesiąc i musicie sobie go osłodzić, albo ciężko trenujecie i potrzebujecie słodkiej przekąski bez poczucia winy, polecam te batony. Są napakowane zdrowiem, a przy tym bardzo smaczne i zaspokajają potrzebę potrzebę zjedzenia czegoś słodkiego.




Batony pełne dobroci

Składniki
1 1/2 szklanki daktyli (szklanka 250 ml)
1 szklanka orzechów laskowych
1/2 szklanki niesłodzonych wiórków kokosowych
1/2 szklanki pestek z dyni
1/4 szklanki jagód goji lub suszonej żurawiny
1/4 szklanki mielonego siemienia lnianego
1/4 szklanki niesłodzonego kakao
2 łyżki nasion chia
1-2 łyżki wody
dowolne orzechy, nasiona i suszone owoce do posypiania wierzchu batonów
opcjonalnie 50 g gorzkiej czekolady + łyżka oleju


Przygotowanie
Daktyle i orzechy zblenduj w malakserze, aż będą dość mocno zmielone i masa będzie się lepić. Dodaj kokos, jagody goji, nasiona chia, kakao, pestki dyni, siemie lniane i zmiksuj malakserem, aż dodane składniki będą posiekane, dodaj łyżkę lub dwie wody aby masa była lekko kleista i trzymała się razem. Masę przełóż do kwadratowej foremki (20x20 cm) wyłożonej papierem do pieczenia i całość dociśnij dłońmi. 
Gorzką czekoladę rozpuść z jedną łyżką oleju w kąpieli wodnej i posmaruj nią przygotowaną wcześniej masę, następnie posyp posiekanymi orzechami. Kiedy czekolada zastygnie, podzien na 16 częsci, przechowuj w zamykanym pojemniku.




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Mój ulubiony chleb na zakwasie - pain au levain.

Chleb na zakwasie stał się dla wielu ludzi niejako wybawieniem, chrupiącą dobrocią odwracającą naszą uwagę od stresu związanego z tym, co dzieje się na świecie. Dla mnie jest poczuciem bezpieczeństwa, wielką zagadką, którą codziennie rozumiem coraz lepiej, reprezentacją wszystkiego dobrego, co dzieje się w tym czasie, przypomnieniem tego, co ważne. Bo oprócz mąki (która jest teraz towarem luksusowym) ten chleb potrzebuje czasu i miłości (które były towarem luksusowym przed epidemią, kiedy nikt czasu na miłość i cierpliwość nie miał). Kilka dni temu przyłączyłam się do Sourgough Club prowadzonego przez cudowną Vanessę Kimbell i codziennie rozumiem zakwas coraz lepiej, a w moim ciepłym schowku powstaje właśnie najlepszy zakwas, jaki do tej pory zrobiłam, widzę to już teraz. Chętnie podzielę się swoją zdobytą wiedzą, kiedy sama nabędę więcej doświadczenia, póki co przedstawiam wam mój (póki co) ulubiony przepis na chleb, który piekę co drugi dzień. Moim zdaniem jest przepyszny i w smak

Szybki placek z malinami

To ciasto jest wszystkim, czego potrzebujecie w letni, burzowy wieczór przy herbacie. Dzięki zmielonym migdałom jest odrobinę kruche, lekkie, bardzo smaczne i szalenie proste (i w wykonaniu i w swojej postaci).   Jest raczej niskie, jeśli miałoby wam to przeszkadzać, upieczcie je w blaszce o mniejszej średnicy (wg przepisu 23 cm, można spróbować w 20 cm). Składniki: 150 g mąki pszennej wymieszanej z 1 łyżeczką proszku do pieczenia 150 g miękkiego masła 150 g cukru 150 g mielonych migdałów 2 duże, roztrzepane jajka 150 g malin  cukier puder do posypania Wykonanie: Przygotuj blaszkę do pieczenia o średnicy 23 cm i nagrzej piekarnik do 180 stopni. Do dużej misy wsyp mąkę, masło, cukier, migdały i jajka, utrzyj wszystko mikserem razem na jasną i puszystą masę. Całość przełóż do tortownicy, w ciasto powciskaj maliny. Piecz przez 45 - 60 minut (po 45 minutach sprawdź patyczkiem, czy ciasto jest upieczone, gdyby się przypiekało od góry, przykryj papierem do pieczenia)

Pączki na zakwasie czyli zrób sobie latem karnawał.

Nigdy w życiu nie robiłam pączków, nawet nie zabierałam się za ich przygotowywanie. Nie dlatego, że ich nie lubię, domowe pączki kojarzyły mi się z ciemnymi, tłustymi, smażonymi bułkami drożdżowymi nadziewanymi dżemem. Nie jadłam nigdy dobrego domowego pączka. Lekkiego, nietłustego, nieciężkiego. Całkiem niedawno, w szaleństwie mojej zakwasowej przygody, natknęłam się na przepis poniżej i zakochałam się w efektach od pierwszego kęsa. Pączki są lekkie, nie ociekają tłuszczem, a co najlepsze - można je zjeść z czym się chce. Polecam bardzo. I nich nie zraża cię fakt, że robi się je dwa dni, bo naprawdę warto, a na dobre rzeczy w życiu trzeba czekać i już :). Składaniki: 250 g mąki typ 450 250 g mąki typ 750 90 g letniej wody 10 g soli 100 g cukru 190 g jajek (mniej więcej 3 duże jajka) 100 g masła (pokrojonego na kawałki, lekko miękkiego) 200 g zaczynu (50 g aktywnego zakwasu+75 g mąki pszennej+75 wody) przygotowanego 5 godzin wcześniej W misie miksera wymieszaj ze sobą wszystkie składni