Kilka dni temu stałam się wielce szczęśliwą posiadaczką książki "The Nordic Baking Book" Magnusa Nilssona. Książka jest piękna w prostocie, obleczona tkaniną i jest w formie reportażowej. To znaczy, że autor nie stworzył tych przepisów, a spisał je od lokalsów - taka wielki, nordycki zeszyt z przepisami babci, a raczej babć z Finlandii, Szwecji, Norwegii i Islandii. Przepisy są przeróżne, od takich zwyczajnych, jak te rogaliki, po bardzo dziwne, jak placuszki z krwią.
Jeśli masz to szczęście, że posiadasz jeszcze drożdże, upiecz je na śniadanie. Można je zjeść z masłem, powidłami, nutellą lub z innymi dowolnymi dodatkami, niekoniecznie na słodko. Można je posypać makiem, słonecznikiem lub pestkami dynii, albo zostawić takie, jak są. Są łatwe w przygotowaniu i znikają bardzo szybko.
Składniki:
300 ml letniego mleka
25 g świeżych drożdży (ja już nie mam świeżych, poświęciłam ostatnią saszetkę suszonych:7g)
500 g mąki pszennej
10 g soli
2 łyżki cukru
50 ml oleju roślinnego
żółtko rozkłócone z odrobiną mleka
opcjonalnie mak lub pestki dyni do posypania
Przygotowanie:
Mleko wlewam do dużej miski, dodaję drożdże i cukier, odkładam na 10 minut, żeby drożdże zaczęły pracować. Teraz dodaję resztę składników - mąkę, sól i olej i wyrabiam na gładkie i elastyczne ciasto (mikserem z hakiem 8-10 minut, ręcznie około 15).
Miskę zakrywam folią spożywczą i odstawiam ciasto na co najmniej pół godziny, aż podwoi objętość.
Podsypuję blat kuchenny odrobiną mąki, dzielę ciasto na 3 równe części, każdą część rozwałkowuję na koło o grubości 1.5 cm. Taki placek dzielę na 8 równych części. Każdy trójkąt smaruję odrobiną wody i zwijam w rogaliki (zaczynając od szerszego kawałka do wierzchołka). Przygotowane rogaliki układam na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, odkładam do ponownego wyrastania na około 30 minut. Przed pieczeniem smaruję żółtkiem wymieszanym z mlekiem, piekę w temperaturze 220 stopni przez 10 - 12 minut. Można jeść ciepłe lub wystudzone, zależy od twojej cierpliwości :).
Komentarze
Prześlij komentarz