Małymi kroczkami też można realizować równie niewielkie marzenia prawda? Miałam na przykład takie jedno bagatelne - wypić kawę w londyńskiej Primrose Bakery. Primrose Bakery, to taka mała kawiarenka, można powiedzieć "babeczkarnia" (jest takie słowo???) założona przez dwie Panie, które z taką pasją rozwijały swój biznes, że udało im się wydać dwie wspaniałe książki z przepisami na ciasta i babeczki. Ku mojemu zaskoczeniu, kawiarenka jest malutka (są tam tylko 3 stoliki!!!), jest też druga siostrzana w innej części Londynu, ponoć równie niewielka. Ciekawskich chętnych do wypróbowania smakołyków jest sporo, więc trzeba było czekać, moim zdaniem warto, mąż był rozczarowany (głównie brakiem przestrzeni).
Najbardziej zasmakowały nam babeczki z masłem orzechowym i kremem czekoladowym, kawa była równie smaczna.
Moje dzieci były zafascynowane królikiem, którego widać na zdjęciu powyżej (i poniżej). Podobał im się tak bardzo, że założyły mu cukierkowe korale, podejrzewam że gdyby się dało, zabralibyśmy go do domu:).
Było pysznie, ciasno ale kto by tam narzekał? Następny przystanek - Hummingbird Bakery!
Pozdrawiam deszczowo.
ale cudne dzieciaczki :)a mała ma oczy jak otchłań
OdpowiedzUsuńKażde marzenie ejst ważne i male i duże;) Niech się spełnią wszystkie;)
OdpowiedzUsuńO jaki uroczy łysolek :D Już się bałam że tylko moja buntuje się przeciwko rośnięciu włosów bo wszędzie gdzie patrzę dwulatki obdarzone bujną fryzurą, mamy piszą o chodzeniu do fryzjera a u nas smętnie cieniutkie paro-centymetrowe kupki białych włosków ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam