Chleb na zakwasie stał się dla wielu ludzi niejako wybawieniem, chrupiącą dobrocią odwracającą naszą uwagę od stresu związanego z tym, co dzieje się na świecie. Dla mnie jest poczuciem bezpieczeństwa, wielką zagadką, którą codziennie rozumiem coraz lepiej, reprezentacją wszystkiego dobrego, co dzieje się w tym czasie, przypomnieniem tego, co ważne. Bo oprócz mąki (która jest teraz towarem luksusowym) ten chleb potrzebuje czasu i miłości (które były towarem luksusowym przed epidemią, kiedy nikt czasu na miłość i cierpliwość nie miał). Kilka dni temu przyłączyłam się do Sourgough Club prowadzonego przez cudowną Vanessę Kimbell i codziennie rozumiem zakwas coraz lepiej, a w moim ciepłym schowku powstaje właśnie najlepszy zakwas, jaki do tej pory zrobiłam, widzę to już teraz. Chętnie podzielę się swoją zdobytą wiedzą, kiedy sama nabędę więcej doświadczenia, póki co przedstawiam wam mój (póki co) ulubiony przepis na chleb, który piekę co drugi dzień. Moim zdaniem jest przepyszny i w smak...
jakie śliczne!! Mniam :D
OdpowiedzUsuńwygladaja przepysznie, aż chce się po nie sięgnąć ;] pozdrawiam!!!
OdpowiedzUsuńmmm... nie mogę oczu oderwać. są rewelacyjne.
OdpowiedzUsuńidealne na lato.
Przepyszne muszą być, też mam zamiar takie zrobić tylko z czereśniami;)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia! Ma się ochotę wyciągnąć rękę po tę śliczną bułeczkę;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
Blog Dorotus jak zawsze niezawodny! Ja ostatnio zrobiłam letnie ciasto truskawkowe i lody z Baileys z jej przepisów i jestem zakochana w jej stronie po uszy:)
OdpowiedzUsuńcudne drożdżóweczki i piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuń